Dzień VI – Kulturalna wizyta w Erice i Trapani
Na Sycylii nic nie jest pewne, ale i wszystko jest możliwe. Dziś mamy zaplanowaną wycieczkę do miast Erice oraz Trapani, rano obudził nas stukający o taras deszcz, godzinę później wszystko się zmieniło, po deszczu ani śladu a na niebie piękne słońce. Tak zaczął się ostatni dzień aktywności w projekcie ROBO we Włoszech.
Po śniadaniu spotkaliśmy się w Naszym standardowym punkcie zbiórki, na parkingu w miejskim porcie gdzie czekał na nas autokar. Kierunek podróży – miejscowość Erice, w agendzie nic więcej nie mieliśmy zapisane, w Internecie jeszcze w Polsce sprawdziliśmy, że to zabytkowe miasteczko, nic szczególnego nie pierwsze jakie widzieliśmy, ale okazało się inaczej.
Podróż do Erice była niesamowita, w mieście przyzwyczailiśmy się już do wąskich uliczek ale poza miastem wydawało by się, że będzie inaczej a tu znów zaskoczenie, autokar przeciskał się miedzy budynkami niczym słoń w składzie porcelany, zgrabnie i perfekcyjnie. Wydawało by się że kiedyś nie starczy miejsca, ale włoscy kierowcy taką jazdę mają we krwi.
Nasza droga trwała około godziny ale to nie było najważniejsze, za oknem można było zobaczyć kamieniołomy których dna nie było widać, goła pionowa ściana wycięta jakby od linijki, włoscy koordynatorzy opowiadali, że to kamieniołomy piaskowca, materiału budowlanego bardzo popularnego na wyspie z powodu jego dostatku i łatwości obróbki i wydobycia. Potwierdzeniem tych słów są wydrążone w skałach tunele, których było kilkanaście na naszej drodze w dniu dzisiejszym jak i dwa dni temu jak jechaliśmy do Palermo. Wracając do dzisiejszych aktywności dojechaliśmy do Trapani, tu było małe zaniepokojenie, ponieważ mieliśmy być gdzie indziej ale włosi pokazali nam gdzie jedziemy.
Była to góra, nie taka zwykła, ponieważ wszystko na Sycylii leży na prawie płaskim terenie otaczającym całą prowincje, my dziś mieliśmy na tą górę wjechać.
Nikt z nas się tego nie spodziewał ponieważ z dołu góra wydawała się całkiem nie zamieszkała, jadąc w górę wąskimi uliczkami nic się nie zmieniało, autokar przy każdym zakręcie trąbił informując że jedzie a my wyglądając za okna widzieliśmy coraz mniejsze budynki na dole. Po kilkunastu minutach wspinaczki skończyły się kamienne urwiska a nam okazał się las spowity mgłą na którego końcu ukazał się początek miasteczka Erice.
Jeszcze przed wejściem już to miejsce było niesamowite byliśmy w chmurach na wysokości ponad 750 m n.p.m. (w porównaniu Gorzyce są około 160 m n.p.m. a my byliśmy ponad 4 razy wyżej a do morza w linii prostej mieliśmy około 10km).
Do średniowiecznego Erice weszliśmy przez XII-wieczną Bramę Trapani, wykutą w elimsko-punickim murze fortyfikacyjnym pochodzących z V w. przed Chrystusem (była ona jednym z trzech wejść do miasta). Na jednej z tablic informacyjnych mogliśmy przeczytać: ,,Erice, góra Pana zaprasza Cię do fascynującej podróży przez wieki sztuki i historii zamkniętej w wyjątkowym muzeum – kościołach Erice. Możesz odkryć tu dzieła sztuki artystów tworzących w miasteczku od wieków, w miejscach, dla których zostały one zaplanowane i wykonane. W tym samym czasie odkryjesz zaskakujące oblicze Erice, utkane z ciszy i miejsc odosobnienia oraz staniesz się częścią wielkiego projektu ochrony i renowacji dziedzictwa kulturalnego miasta”. Całe miasteczko jest objęte specjalnym programem MEMS (Museo di Erice- La Montagna del Signore, czyli Muzeum Erice – Góra Pana). Jego ideą jest museo diffuso, muzeum popularne, otwarte lub inaczej mówiąc przestrzenne. Charakteryzuje się tym, że dzieła sztuki nie są ,,wyrwane z kontekstu”, znajdują się w naturalnym środowisku, miejscach, dla których były pierwotnie przeznaczone. Jego twórcom zależy na podkreśleniu związku dóbr kultury z konkretnymi budowlami, ich oryginalnymi warunkami kulturalno-historycznymi. Byliśmy zaskoczeni wzorową organizacją zwiedzania w tym miejscu, na końcu świata, wśród obłoków chmur. Odczuć można było, że gospodarzom zależy na dobrej informacji gości przybywających na górę – obiekty są rzetelnie opisane na tablicach w języku włoskim i angielskim, dostępne są mapy. My oprowadzani przez naszych włoskich mogliśmy zobaczyć największe perełki tego niesamowitego miasta, zobaczyliśmy główny rynek, katedrę oraz zamek obronny, mogliśmy się przejść po parku, tak niesamowitym bo flora tu jest tak zielona całkiem odwrotnie niż na dole góry. Ten swoisty mikroklimat sprawia ze miejsce jest tak niesamowite nie tylko z powodu zieleni ale i z miejsc widokowych, gdzie mogliśmy oglądać tereny u stóp góry, które co chwile znikały za chmurami.
Kolejnym punktem dnia było zwiedzanie Trapani, stolicy regionu oraz miasta u stóp góry, zjeżdżając krętymi drogami ponownie mieliśmy koncert klaksonów, każdy zakręt inna melodia, w połowie zatrzymaliśmy się aby zrobić pamiątkowe zdjęcie na tle panoramy miasta Trapani. Z góry trafiliśmy prosto na główna ulice miasta, zatrzymując się w najstarszej części miasta, tu zwyczajem Palermo skorzystaliśmy z street food-u gdzie jak na Włoch przystało skosztowaliśmy pizzy oraz smażonych owoców morza. Posileni włoskim krokiem prześlijmy pasażem starówki, gdzie mogliśmy podziwiać zabytkowe budynki, kościoły, muzea, porównywane stylistyką zabudowy do Palermo oraz Mazary del Vallo. Tak zakończyliśmy ostatni dzień aktywności przy projekcie Remain On BOard! Learning Journeys In Educational Robotics we Włoszech.